poniedziałek, 15 lutego 2010

Zagubiony

Znowu ciemna noc nastała

Ledwo dzień pochmurny minął

Nadzieja szybko uleciała

Każdy głową lekko skinął

ZAGUBIONY

Podczas nagłego urwania

Świata zewnętrznego

Czas wspominania

Nadszedł konkretnego

Otoczony smutnymi myślami

Wyszedłem z pokoju

Stanąłem przed drzwiami

Lecz przez oczy w postoju...

Klamki dojrzeć nie mogłem

Szukałem jej rękami

Nogami się wspomogłem

I byłem poza drzwiami

Nagły mrok mnie otoczył

Ciemność w głowę się wdarła

Strach w me oczy wkroczył

Pod nogami ziemia się starła

Ze schodów się zsunąłem

W zimny beton pod stopami

W głąb duszy się pnąłem

Rozerwanej wciąż myślami

W czarnym nocy morzu

Żywe obrazy dostrzegłem

I martwe na przydrożu

Ciało swe dobiegłem

Widziałem radość życia

Płynącą z zabójstwa picia

I byłem jak bez pokrycia

Piłkarz nie lubiący mycia

Wszyscy się uśmiechali

Jak miłością nasączeni

Ze sobą przebywali

Uczuciem wyzwoleni

Czy ja też powstanę?

Zabraną nagle dziewczynę

W szpony swe dostanę

I ożyję choć odrobinę?

Ona jakby się oddalała

W ramionach uwodziciela

O niczym nie wiedziała

Że ma innego czciciela

Radek Ruciński, 2001, Piotrowina.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz