poniedziałek, 15 lutego 2010

Do Ciebie

Skazuje Cię na śmierć, choć jesteś bez winy,

Wystawiam na śmiech współbraciom moim,

Daje do ręki kawałek trzciny,

Obarczam koronę grzechem swoim.

Miliony twarzy, oczu złych lawina,

I my wśród nich i nasza drwina,

Czarci róg w sercach boli i wierci,

Jeden brzmi krzyk WINIEN JEST ŚMIERCI!

W dłoniach dzierżymy gwoździe i młoty,

Chwaląc pieśniami diabelskie wzloty.

Upadł pod drzewem przyjaciel lecz wróg.

Prosi o łaskę dla nas ...nasz Bóg.

Wśród czarnej zgubionej trzody,

Niewidzialne aniołów świecące przewody,

Wpuszczają jasność owcom zbłąkanym,

Dzieciom pajęczą krwawa utkanym.

Lecz my tak dalej w swym zaciemnieniu,

Wstrętem okrytym w ludzkim natchnieniu,

Grzechami w bicze stalowe zmienione,

Szarpiemy rany w krwi zasadzone.

Pan rozciągnięty na przeznaczeniu,

Dławi się w swoim słodkim westchnieniu,

Gdy ludzkość , przecież świata pięknego...

Stoi z młotami bijąc świętego!

Pod krzyżem wbita żelazna drabina,

Na którą lud grzeszny się wspina.

Każdy z osobna tępe szpilce wbija.

Nawet po śmierci boleść nie mija.

Tak dzisiaj , jutro i w całej przyszłości,

Zbawcę krwawimy po przez swe złości.

Nie znamy dla Jego cierpień litości!

Niszcząc w sobie pojecie miłości.

Teraz już widzę w ciele Boga spoconym,

Wśród ogromu twarzy , tak zasmuconym,

Nasze oblicze stworzone z niechęci,

Słysząc głos WINNI ŚMIERCI!

Radosław Ruciński, 7 marca 2004, Lublin.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz