poniedziałek, 15 lutego 2010

Skazany na zakazanie

Usiadłem w fotelu, centrum pokoju swego,

Czekając na wyrok Sprawiedliwego.

Oto pojawia się w całej swojej krasie.

Ciężki młot wyroczni wisi mu przy pasie.

Matko- Ojco- Sędzią zwie dziś swe oblicze.

Na żadną łaskę świata chyba już nie liczę.

Hm...hm! Sędzia mówić będzie!

Cisza! Władzę JA mam wszędzie!

Ten oto tu dwudziestoletni...

Rozum swój uczynił szpetni!

Synem on moim, największą pociechą,

Od młodych lat tylko pod mą strzechą!

Sadzany od dziecka był na parapecie,

By marzyć mógł o dalekim świecie.

Nie płakał nigdy, choć miał powody!

Nie skarżył innych, choć znał dowody!

Stale człowiek był to celujący.

Farbą topił los z niego drwiący.

Marzyłem by był księdzem...dobrym,

Dla rodziny swojej ogromnie szczodrym.

Lecz on sobie...ot tak znalazł dziewczynę!

Pozwólcie, że usta me wyrażą drwinę!!!

Ty chłopcze kobietę chcesz kochać?

Nie! To za mną wiecznie masz szlochać!

Bądź ty księżulkiem, przy mnie się starzej,

W rozum ten młody oleju nalej.

Zły jestem, gdyś z nią w samotności,

Wyrażasz swoje ukryte przykrości!

Bardzo cię kocham, lecz ufać nie mogę,

Kiedy ręką skromną chwalisz jej nogę!

Tak więc dziś oskarżam Cię synu mój drogi,

Żeś zdradził mnie wtóry! Żeś był tak srogi!

Nie możesz mieć dziewki, swojej ukochanej!

Nie widzisz goryczy w sercu mym rozlanej?

Zostaje w tej chwili Tobie wskazane...

Światu oddanie jest zakazane!

..................................................

..................................................

Sędzio- Rodzicu, ziemski opiekunie,

Jam nie jedyny w rodzinnej spelunie.

Siostra szczęśliwa w chłopcu zakochana,

Przetrzymuje amanta do białego rana.

O nią strach wasz się nie upomina?

Tylko moja miłość usta wam wygina!

A brat mój młodszy już was nie obchodzi?

Który nic nie mówi, po co i gdzie chodzi?

Lecz ja nos swój w książce trzymać muszę,

By wolę rodzica nie poddać skusze.

Życie mi z góry planem zasłaliście.

Przyszłość na śniadanie, by zjeść, podaliście!

Ale to ja dziś krzyczę: Basta! Koniec! Stop!

Mojej historii zagubi się krok.

Radosław Ruciński, 10 maja 2004, Piotrowina, burza.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz